Trudne początki
Pamiętam jak kilka lat temu, kiedy byłam pewnie jeszcze w gimnazjum, rodzice powiedzieli mi o pomyśle przeprowadzki "za miasto". Moja pierwsza reakcja była dramatyczna - nie potrafiłam wyobrazić sobie mieszkania w innym miejscu niż centrum miasta. Poza tym wydawało mi się wtedy, że zbudowanie domu to 'pikuś' i za miesiąc, dwa będę musiała się pakować i zostawić mój ukochany pokoik w bloku.
Rzeczywistość okazała się być jednak totalnym przeciwieństwem moich wyobrażeń - lata minęły, zdążyłam oswoić się z tą myślą i teraz z niecierpliwością czekam na moment, kiedy zapakujemy nasze rzeczy i wprowadzimy się do nowego domu.
Zanim jednak dostaliśmy pozwolenie na budowę napotkaliśmy na naszej drodze kilka (naście?) problemów, z których niektóre wydawały mi się totalnie absurdalne.
Nasza działka początkowo wyglądała jak zarośnięte pole z dużą ilością drzew. Niestety nie mam zdjęć z tamtego okresu, ale poniższe zdjęcie przedstawia działkę po usunięciu największych drzew.
Z warunków zabudowy dowiedzieliśmy się, że na naszej działce musimy przeprowadzić badania archeologiczne. Nie będę ukrywać, że w pierwszej chwili pomyślałam, że to jakiś żart, ale niestety - okazało się to zupełnie poważną sprawą. Dostaliśmy informację, że na naszej działce mogło znajdować się... CMENTARZYSKO z epoki brązu. Czegoś takiego nikt się nie spodziewał!
Przyjechała pani arecholog, przekopano nam działkę, przeprowadzono badania i niestety (albo raczej stety) nie znaleziono u nas żadnych skarbów ;)
Po wielu poprawkach w złożonym projekcie, w końcu dostaliśmy pozwolenie na budowę i we wrześniu odebraliśmy dziennik budowy :) Od tamtej pory nasza działka wygląda już zupełnie inaczej - ale o tym w kolejnych postach!
Pozdrawiamy,
Warzeniaki